Papier jest cierpliwy i wszystko przyjmie? Tak mi się kiedyś wydawało. Cierpliwość papieru podziwiałem i szanowałem. Byłem mu za tą cierpliwość niezwykle wdzięczny. Zawsze bez szemrania przyjmował moje koślawo stawiane litery i całe sznury nad wyraz szpetnie poskładanych zdań. Bez słowa sprzeciwu – choć słów w dyspozycji miał przecież wiele – dzielnie i wytrwale gromadził każdą powierzoną mu, nawet najbardziej pokrętną i zbłąkaną myśl.

Nie za cierpliwość ja dziś jednak składam papierowi hołd. Nie za powszechnie znane i spisane na nim – bo gdzieżby indziej – zasługi. Nie za książki, nie za biblioteki, nie za archiwa, akta, dokumenty, druki, paragony, kwity, donosy i papierosy. Nie za Annę Kareninę ani Panią Bovary, nie za Don Kichota, Lorda Jima, Pana Tadeusza, Pana Samochodzika, ani Doktora Faustusa, których bez papieru na świecie by przecież nie było. Ja dziś biję papierowi pokłony za jego bohaterski opór w walce z głupotą.

Trzeba sprawę postawić jasno. Papier tę walkę przegrał. Już nie jest strażnikiem sensu i mądrości, już nie jest kolosem wznoszącym ludzkość ponad prawa natury. Nie jest nawet kolosem na papierowych nogach. Jest strzępem samego siebie i – co najbardziej dla papieru i dla mnie bolesne – ofiarą własnej potęgi. Gdyby nie papier, nigdy przecież nie powstałby cyfrowy, zero-jedynkowy, coraz bardziej czarno-biały, wszechwładny świat.

Dostęp do papieru był łatwy, ale jednak limitowany. Pisanie głupot na papierze było proste jak dziś, ale ich dystrybucja już nie. Zanim przelane na papier słowo poszło w świat, ktoś zwykle nad nim się pochylił, ocenił, przerobił, uwolnił albo skazał na śmierć. Częściej niż cenzor był to redaktor, wydawca, mecenas, propagator idei, dostawca faktów – zwykle sprawdzonych. Rządziły normy, zasady i kodeksy etyczne. Algorytmów nie było.

Mam przed sobą raport „Dezinformacja oczami Polaków” z 2024 roku opracowany przez Fundację Digital Poland. Co z niego wynika? 33% naszych rodaków wierzy, że spisek klimatyczny ma na celu zniszczenie państw opartych na gospodarce węglowej. 32% uważa, że feminizm i LGBT to ideologie, których celem jest narzucenie większości Polaków innego stylu życia, 37% jest przekonanych, że sztuczna inteligencja ma pomóc w inwigilacji obywateli przez rząd światowy. To tylko pierwsze z brzegu przykłady.

Słabe to pocieszenie, że spiskowe teorie wszędzie mają się świetnie. Jak we wszystkim i na tym polu przoduję Stany Zjednoczone. Jak się tam powszechnie uważa, światem rządzi siatka satanistycznych kanibali i pedofilów, z którą bohatersko walczy Donald Trump. Porywane w celu satanistyczno-pedofilskich praktyk dzieci przetrzymywane są w waszyngtońskiej pizzerii. Sieci 5G wywołują choroby nowotworowe, są szkodliwe dla zwierząt, a nawet wywołały pandemię COVID-19. No i oczywiście ziemia jest płaska.

Prawda sama się obroni? Tak się nam kiedyś mogło wydawać. Dziś gołym okiem widać, że to gówno prawda. Jak bronić prawdy? Nie cenzurą przecież, bo tłumienie wolności słowa to droga na manowce (!) Istota problemu nie polega na tym, że ludzie wypisują bzdury. Problem polega na tym, że paru gości z Elonem na czele ma pieprzony interes w tym, żeby te pieprzone bzdury puszczać w obieg, bo to się klika i generuje hajs.

Walka o kliki jest zażarta. Cyfrowe media wznoszą się na szczyty poetyckiej finezji, żeby złapać uwagę swoich „userów” (bo przecież nie czytelników). Takie clickbaitowe tytuły to prawdziwa rozkosz dla kolekcjonerów nonsensu: „Lewandowski powiedział to na głos. Wszyscy zamarli”, „Żona Lewandowskiego ujawniła całą prawdę! Koniec spekulacji!”, „Trener Igi Świątek nie wytrzymał. Padły mocne słowa”. „Iga nie gryzła się w język. Huczy o tym cały świat”.

Bądźmy jednak sprawiedliwi. Technologie cyfrowe mają swoje powaby. Nawigacja GPS fundamentalnie zmieniła sposób poruszania się po drogach. Płacenie „telefonem” jest wygodne i pięknie skraca sklepowe kolejki (przywiązanie do banknotów demonstrują głównie mecenasi, lekarze, właściciele warzywniaków – ciekawe dlaczego? – oraz posiadacze Nokii 6010i. E-faktury, e-booki, e-recepty, e-bilety, e-kupony, e-learning, e-commerce, e-podpis i mObywatel są OK. Wkrótce się okaże czy OK jest AI.

W cyfrowym świecie wszystko musi być zmienne, szybkie, lekkie i zero-jedynkowe. Oczywiście „tak”, oczywiście „nie”. Żadnych wątpliwości, kalejdoskop wrażeń. Papier się nie mieni, nie lśni, nie miga. Papier stawia opór, zmusza do namysłu, a czasem nawet sprowadza na manowce. Papier to prestiż, „Prestiż” to papier. Jesteś tu! Gratuluję i dziękuję za UWAGĘ.

 

Prestiż  
Sierpień 2025